Tekst Samia Mandragora
Fotografie Anna Kowalewska
Życie - niezwykła i zadziwiająca przygoda, która zaczyna się od połączenia plemnika i komórki jajowej w łonie kobiety. To w tym tajemniczym miejscu, które poszerza się wraz z rozmiarem dziecka mamy swój początek na planecie Ziemia. Nasza świadomość tam nie sięga, ale to właśnie TAM tworzy się nasze ciało. Nasz kosmiczny pojazd. A potem wychodzimy – przez wąski kanał rodny swojej mamy i bierzemy swój pierwszy oddech. Kiedyś, za jakiś czas, każdy z nas weźmie również swój ostatni.
Pomiędzy tym pierwszym a ostatnim oddechem rozpościera się Twoje życie. Na co dzień prozaiczne, wypełnione mikro rutynami – sen, jedzenie, wypróżnianie, relacje, wewnętrzny kosmos uczuć, emocji, przygody, wzloty, upadki. W tej prozie i przewidywalności życia każdy z nas doświadcza wyjątkowych wydarzeń – wyjątkowych właśnie dlatego, że nie są one codziennością. To wydarzenia, które niosą zmianę dla naszego dotychczasowego życia. Wydarzenia planowane a czasem takie, które biorą nas z zaskoczenia. Tym wydarzeniom towarzyszy często fala emocji (różnych, często kilku jednocześnie, które pozornie się wykluczają).
Czy mamy w repertuarze swojej kultury przepisy, scenariusze, tradycje, które „pomagają nam” przez te wydarzenia przejść?
Czy stwarzamy sobie okoliczności, żeby przepuszczać zalewające nas falami emocje? Czy pielęgnujemy bliskość i intymność w relacjach po to aby dawać i brać od siebie nawzajem? Każdy z nas ma swoje momenty przejścia, czyli takie doświadczenia, które niosą potencjał transformacji. Przeżywamy je bo są nieuniknioną częścią naszego ziemskiego doświadczenia. Są życiem i śmiercią. Czasem ich potencjał jest tak duży, że przepuszczenie tej intensywności przez siebie jest trudne. Może pojawić się strach przed tą siłą, a to może doprowadzić do stłumienia tej fali. Czasem po prostu trudno jest przeżyć wielkie wydarzenia w samotności…
Czym są te WIELKIE WYDARZENIA w naszym życiu, które zasługują na wspólne doświadczanie, na celebrację? To np. witanie życia: ciąża i narodziny dziecka – nieważne którego. Dla kobiety to zawsze zmierzenie się z doświadczeniem porodu, rodzenie nowego życia i siebie na nowo – czujemy to w krwi i kościach! To również spotkania ze śmiercią: poronienie, aborcja, śmierć kogoś bliskiego, śmierć relacji. To nadejście pierwszej miesiączki, menopauza, to także choroby i wszelkie doświadczenia wynikające z ciała. Patrząc na swoje życie wstecz możesz samodzielnie określić co było Twoim Wielkim Wydarzeniem, progiem do przejścia, transformacją. Sami nadajemy rangę poszczególnym doświadczeniom.
W tym artykule pragnę wnieść temat BŁOGOSŁAWIEŃSTW:
czyli stwarzania przestrzeni dla innych i dla siebie aby doświadczać momentów przejścia w towarzystwie osób, które właśnie błogo-sławią Cię na tym etapie życia na którym jesteś. Swoją obecnością niosą wsparcie, tkają dla Ciebie przestrzeń abyś mogła przeżyć na tyle na ile to możliwe w danym momencie to co przez Ciebie przepływa.
Miałam zaszczyt współorganizować błogosławieństwo dla Panny Młodej w czerwcu 2019, zaś w swoim życiu osobistym doświadczyłam dwóch blessingów utkanych dla mnie przez inne kobiety. Były to spotkania przed porodami moich córek. Pierwsze miało miejsce w maju 2016 roku w górskiej miejscowości w której wtedy mieszkaliśmy. Na weekend przyjechało do mnie 5 bliskich mi na tamtym etapie życia kobiet. Drugi blessing odbył się w sierpniu 2021 w Księżycowym Domu, w którym miesiąc później urodziłam drugą córkę. Tym razem na weekend przyjechało 11 kobiet. Te wydarzenia różniły się między sobą tak jak ja, Samia – byłam różna na tych poszczególnych etapach. Na podstawie osobistych doświadczeń postaram się opowiedzieć nieco o formule i celu takich spotkań. Ja doświadczyłam ich z okazji ciąży i narodzin jednak wiedz, że można się spotkać z różnych okazji!
POTRZEBA RYTUAŁÓW PRZEJŚCIA W NASZEJ KULTURZE
Współcześnie repertuar rytuałów możemy znaleźć w każdej religii. Jednak jeśli nie należysz do żadnej grupy wyznaniowej to nie bardzo masz do czego sięgnąć. Rytuały niosą nam możliwość doświadczania sacrum, które moim zdaniem jest jedną z głębokich potrzeb homo sapiens. Są też okazją do poczucia wspólnotowości, bycia częścią czegoś większego. Tak więc nie trzeba wierzyć w żadne bóstwo, ani siłę wyższą aby wejść w rytuał czy ceremonię. Celem opisywanego tutaj BŁOGOSŁAWIEŃSTWA (zamiennie nazywanego również z j. angielskiego BLESSINGIEM) jest spotkanie w kręgu, w grupie wokół osoby, która doświadcza momentu przejściowego i która chce i potrzebuje takiego spotkania.
Nie ma jednego przepisu czy scenariusza, którym się z Tobą tutaj podzielę. Widzę i słyszę wielką tęsknotę za takim doświadczeniem i dlatego tworzę ten tekst. Niech rozbudzi on Twoją wyobraźnię, która odpowiadając na tę tęsknotę podsunie Ci kreatywne rozwiązania i pomysły!
Tak jak pisałam wyżej, możemy dawać i otrzymywać błogosławieństwa z okazji różnych momentów w życiu. Urodziny, życiowe kryzysy, zagubienie, sukces, ciąża i poród, przywitanie nowego członka rodziny w plemieniu, błogosławieństwo Panny Młodej / Pana Młodego, śmierć, poronienie itd. Pamiętaj, że poszczególne doświadczenia generują konkretne emocje dlatego każde takie wydarzenie będzie inne ze względu na okoliczności życiowe danej osoby. Zresztą nie sposób zrobić dwóch takich samych rytuałów – one dostrajają się do czasu, przestrzeni i potrzeb osoby otrzymującej, a także do całej grupy i miejsca w którym rytuał się odbywa. Nawet jeśli zastosujesz ten sam scenariusz do kilku rytuałów to prędko zorientujesz się, że każde zdarzenie jest zupełnie inne!
Celem jest towarzyszenie sobie nawzajem w ważnych momentach w życiu, nie przegadywanie tego co czujemy, nie rzucanie „dobrymi” radami tylko wspólne bycie, przeżywanie danych emocji. To otwarcie się na autentyczność, często również odsłonięcie miękkich i trudnych miejsc w sobie. Tak jak miało to miejsce w jednej ze scen filmu „Midsommar” kiedy główna bohaterka widzi, że jej partner ją zdradza. Biegnie do grupy kobiet i razem z nimi krzyczy, oddaje się tej rozpaczy, która właśnie przez nią przepływa.
Kadr z filmu “Midsommar”
TA-KTÓRĄ-BŁOGO-SŁAWIMY
To ona jest w centrum i to za nią należy podążać. To dla niej przychodzimy, to jej towarzyszymy choć uczestnictwo w takim wydarzeniu niesie coś wyjątkowego i często również niespodziewanego dla pozostałych osób. Błogosławiona komunikuje, że potrzebuje kręgu lub odpowiada TAK / NIE na propozycję takiego wydarzenia dla niej. To ona wybiera również kto dla niej ten krąg zorganizuje i zadba o to, żeby było najlepiej jak być może.
Moim zdaniem to od niej wychodzi inicjatywa błogosławieństwa, ponieważ to ona namierza tę potrzebę w sobie. Tak, to oznacza, że potrzebujesz zakomunikować to komuś, powiedzieć „potrzebuję takiego spotkania, takiego kręgu. Przeżywam coś mocnego, pragnę wsparcia bliskich” I tak – napotykamy tu pewną trudność, zwłaszcza jeśli jesteś w bliskiej relacji z Zosią Samosią ;) Możemy uznać, że to tu zaczyna się Twoje BŁOGOSŁAWIEŃSTWO: w momencie kiedy uświadamiasz sobie, że tego potrzebujesz a następnie robisz ten krok i prosisz o to aby ktoś dla Ciebie zorganizował krąg. Możesz tego chcieć, potrzebować i sobie to dać! Każda z nas zasługuje na taki rodzaj doświadczenia.
Sugeruję, żeby osoba przyjmująca nie zajmowała się organizacją. Możesz jednak poczuć komu chcesz powierzyć to zadanie: może masz wokół siebie kogoś kto zwołuje kręgi lub ma dobre skille organizacyjne? A jeśli nie masz to może jest jakaś osoba, która mogłaby się podjąć tego zadania odpłatnie?
Osoba przyjmująca błogosławieństwo potrzebuje aby wejść w ten proces razem z nią, zwłaszcza z osobą organizującą, która jest przewodniczką na dalszych etapach. Nawet jeśli nie znacie się zbyt dobrze to potrzebujesz poznać miejsce w którym ona teraz jest, jej potrzeby, wyobrażenia i fantazje na temat blessingu.
„Ciekawi mnie, na ile jest to kolejne poddanie się ocenie i kolejne głaskanie po głowie, że zasłużyłam na blessing bo coś zrobiłam, czegoś dokonałam. Frapuje mnie to, jak zaufać, że błogosławieństwo, które otrzymam będzie mnie niosło i generowało rozwój, a nie cofanie się. Bo jest to zgoda na wprowadzanie energii z zewnątrz do moich intencji”
Blessing nie jest nagrodą. Nie jest powoływany z powodu osiągnięć czy dokonań. Jest odpowiedzią na potrzebę danej osoby: potrzebę wsparcia, towarzyszenia w ważnym / trudnym / wyjątkowym momencie. Wsparcia, miłości i uwagi nie dostaje się w nagrodę za COŚ. Zasługuje na nie każda istota.
Blessing nie ma na celu generowania rozwoju. Oczywiście może stać się wydarzeniem po którym poczujemy jakiś rodzaj transformacji. Jego celem jest współdzielenie emocji osoby, która jest w centrum, odpowiedzenie na jej potrzeby, bycie i obecność. To zaspokojenie jednej z ważniejszych potrzeb człowieka – bycia częścią społeczności, która przyjmuje mnie taką jaka jestem w danym momencie. To również potrzeba autentyczności, a więc próba porzucenia gierek które mają na celu udowadnianie czegokolwiek. To znalezienie się w gronie osób, które nie będą mnie oceniać, po prostu przyjmą mnie taką jaka jestem. Dosłownie NAGĄ. Dlatego wiele zależy od tego kogo zaprosimy do prowadzenia błogosławieństwa oraz kto znajdzie się z nami w kręgu.
Błogosławiona otrzymuje wsparcie, prezenty, symbole adekwatne do jej życiowego przejścia. Celem jest otoczenie tej osoby uwagą i wsparciem. Twój czas i obecność skierowana w jej kierunku jest czymś drogocennym!
TA-KTÓRA-TRZYMA-PRZESTRZEŃ
Trzymanie przestrzeni to bardzo ważna i odpowiedzialna rola. I nie mam tu na myśli tylko kwestii organizacyjnych – typu znalezienie miejsca i zaplanowanie wydarzenia. Trzymająca przestrzeń obejmuje sobą całą grupę, odbiera subtelne a czasem wyraźne sygnały, nawiguje i dba o energetyczne BHP. Staje się przewodniczką a stanięcie w takiej roli może poruszać w danej osobie przeróżne miejsca – poczucie bycia ważniejszą od innych, wywyższanie się, próba udowadniania swojej wartości, ocena i krytyka wobec innych uczestników. To droga pełna osobistych wyzwań. Bardzo łatwo tutaj o jakiś „ego-trip” i przekierowanie uwagi z osoby, która ma otrzymać wsparcie na przewodniczkę.
Otóż nie.
Przewodniczka najlepiej jak jest niewidoczna ponieważ nie o nią tutaj chodzi. Owszem – odgrywa ważną rolę, jest tkaczką, tworzy podłoże dla tego wydarzenia, ale jest tak samo ważna jak każda inna osoba w kręgu. Jedna z kręgowych zasad brzmi: „w kręgu wszyscy jesteśmy równi” i niech dla tych, którzy podejmują się organizacji blessingu będzie to mantra powtarzana wielokrotnie
To Ty jesteś łączniczką dla pozostałych zaproszonych ludzi. Otrzymujesz listę gości i organizujesz komunikację między nimi (wspólne okienko na messengerze / what's upie, grupa na FB). Otwierasz proces tworzenia tego wydarzenia, dbasz o to, aby w grupie nie powstał chaos. Nie jesteś szefem który rządzi i ma ostatnie zdanie, bliżej Ci do mediatorki. Jesteś opiekunką procesu twórczego i tą która jest obecna od początku do końca.
„Jak go poprawdzić by objąć nim także kobiety, które nie są zanurzone w duchowym świecie (np blessing dla przyszłej żony na którym są zarówno kobiety mocno uduchowione jak i zupełnie nie, ale ważne dla kobiety z powodu różnych połączeń, np siostra)”
W moim odczuciu to osoba dla której jest zwoływany krąg komunikuje organizatorce/organizatorkom co jest dla niej ważne w tym spotkaniu, czego chce, czego nie chce, jaki to ma mieć charakter i klimat. To ona zna wszystkich zaproszonych i przeczuwa co będzie kompatybilne z grupą i z nią samą. U mnie było tak, że w pełni zaufałam trzem organizatorkom i powiedziałam „zróbcie to tak jak czujecie, ja nie chcę nic wiedzieć”. Pozwoliłam sobie na to ponieważ znam te kobiety, z niektórymi współpracuję i wiem co w sobie niosą. Dzięki temu cały blessing był niespodzianką a ja płynęłam sobie od jednej atrakcji do kolejnej. Jednak przez kilka tygodni byłam z nimi w komunikacji. Organizatorki wiedziały co się u mnie dzieje, w jakich procesach jestem. Czasem miałam jakiś ważny sen i komunikowałam im to.
Jeśli w Twoim otoczeniu jest ktoś kto potrzebuje blessingu, a Ty czujesz, że chcesz być przewodniczką / organizatorką tego przedsięwzięcia i potrzebujesz wsparcia, rozwiązań, pomysłów na to wydarzenie to możesz zapisać się na listę osób zainteresowanych tematem. Szykuję coś dla Ciebie :)
TE-KTÓRE-BŁOGO-SŁAWIĄ
Kim są? Czy potrzebujemy mieć z nimi bliską i wieloletnią relację? Czy mogą to być osoby nieznajome? Otrzymałam falę rozmaitych pytań odnośnie tego kto ma się znaleźć w gronie osób towarzyszących. Spróbuję zgrabnie na te pytania odpowiedzieć.
To kogo i w jakiej ilości zaprosisz do tego wydarzenia zależy w 100% od Ciebie, Twojej intuicji i przeczuć.
Każda z nas jest inna, każdy moment przejścia w życiu jest inny i za tym wszystkim mogą stać naprawdę różne potrzeby. Jeśli wybierasz spośród bliskich Ci relacji to ważne, aby były to osoby przy których czujesz się emocjonalnie „bezpiecznie”. Nie chodzi o to, aby zaprosić kogoś „bo tak wypada”. Masz tu pełną sprawczość i prawo decyzji o tym kto będzie Ci towarzyszył w tym wyjątkowym momencie.
Pojawiają się wątpliwości, że ktoś może być „za mało duchowy”, albo ktoś może czuć krępacje będąc uczestnikiem takiego blessingu (często pojawia się to w odniesieniu do mamy, sióstr, członków rodziny). Po pierwsze – to wydarzenie jest w jakimś sensie przedłużeniem Ciebie. Nie chodzi tu o dopinanie etykiet: duchowe, wzniosłe, mistyczne, magiczne... Zostawmy to na moment. Zastanów się jaka Ty (lub osoba potrzebująca tego wydarzenia) jesteś! Co jest spójne z Tobą na tym etapie?
„Brałam udział 2 razy w blessingu (przed porodowym i urodzinowym) dla innych kobiet. Były to wydarzenia wzruszające i z okazywaniem bliskości i miłości, coś czego nie przeżyłam nigdy we własnej rodzinie - jeśli chodzi o bliskość, szczerość intencji itp. Jeśli miałabym mieć taki blessing dla siebie to oczywiście chciałabym aby wzięła w nim udział moja mama i siostra, ale obawiałabym się będą się dobrze czuły w takim kręgu.”
Jeśli czujesz, że chcesz zaprosić na ten krąg kogoś z rodziny i ta potrzeba jest silniejsza niż obawa krępacji, jaką możesz odczuwać w trakcie Ty lub inni to DO IT! Na moim pierwszym blessingu nie zaprosiłam mamy. Na drugim już była. Myślałam nawet o zaproszeniu babci, ale odczułam, że to byłoby za dużo ;) Wiedz jednak, że to kogo zaprosisz zależy w pełni od Ciebie! To samo tyczy się przyjaciółek, koleżanek. Możesz z różnych powodów poczuć, że kogoś nie chcesz na tym wydarzeniu i to jest okej.
Osoby biorące udział w wydarzeniu nie muszą mieć między sobą bliskich relacji. Ba! Mogą pochodzić z różnych światów, różnych etapów Twojego życia. Mogą się polubić bądź nie, mogą pojawić się między nimi napięcia lub nawiązać nowe przyjaźnie. Pamiętaj cały czas jaki jest cel BŁOGO-SŁAWIEŃSTWA: towarzyszenie danej osobie w momencie przejścia. To nie jest zlot przyjaciółek na którym wszyscy mamy się kochać, zgadzać ze sobą i poklepywać po ramieniu.
Przebieg – jak to wygląda?
Dostałam wiele pytań o to co się dzieje na blessingu, jakie formy może przybrać, jakimi rytuałami wypełnić to wydarzenie, czy jest jakiś scenariusz etc.
Wszystko zależy od tego z jakiej okazji organizowany jest blessing, czego potrzebuje osoba przyjmująca, co jest z nią spójne. Dlatego w tym artykule nie otrzymasz ode mnie uniwersalnego scenariusza dzięki któremu stworzysz błogosławieństwo ;) Tworzenie rytuału to PROCES, który odbywa się w połączeniu z czasoprzestrzenią i jest kompatybilny z osobą, która blessing przyjmuje. Owszem, możemy wyodrębnić poszczególne etapy rytuałów: początek, rozwinięcie z kulminacją i zakończenie. Jednak to co się w ramach nich wydarzy jest bardzo indywidualne. Nie jest to organizowane w duchu żadnego wyznania czy światopoglądu. Wolę zostawić tutaj przestrzeń wolności, którą każdy będzie mógł wypełnić w zgodzie ze sobą!
Jednej z moich znajomych przyśnił się scenariusz przedporodowego blessing'u i mimo że nie planowała go dla siebie to sen był na tyle wyraźny, że poprosiła bliskie jej dwie kobiety o organizację tego wydarzenia na kształt tego co przyszło we śnie.
KRĄG
Dobrze jest w trakcie takiego wydarzenia wykorzystać formułę KRĘGU (artykułu na Ladnebebe o kręgach) ponieważ wnosi on konkretne ramy i zasady w których te wydarzenie osadzamy.
Krąg sam w sobie stwarza już atmosferę wspólnoty. Ważne jednak jest aby podczas blessingu nie otwierać osobistych historii osób zaproszonych tylko skoncentrować się na osobie przyjmującej. Czyli np. rundę w kręgu dedykować historiom związanym z osobą przyjmującą błogosławieństwo (Jak się poznałyście? Jakie wspólne wydarzenie pamiętasz? Za co jesteś wdzięczna tej osobie? Jaką masz intencję dla niej? Etc.)
Jeśli jesteś osobą zwołującą Blessing to przyjrzyj się kim są zaproszeni ludzie. Może zajmują się czymś co można wpleść w to wydarzenie? Może mają jakieś umiejętności, które mogą zaistnieć podczas waszego spotkania? Możesz również zapytać zaproszone osoby co chciałyby dać od siebie w trakcie? Dobrze jest otworzyć się na wspólny proces twórczy i od razu z góry założyć, że nie wszystko da się zrealizować ;) Nie chodzi o stworzenie bujnego festiwalu tylko bycie ze sobą!
CO W ZASADZIE BĘDZIE TYM BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM?
Oprócz bycia razem (przez kilka godzin lub dni) dobrze jest zaplanować kluczowy moment: okoliczność w której każda osoba z grupy może w jakiś szczególny sposób pobłogosławić daną osobę. Co to będzie za akt? Wszystko zależy od okoliczności! To może być wspólne tworzenie jakiegoś artefaktu, który później błogosławiona zabiera ze sobą. To może być masaż, kąpiel, jakaś forma cielesnego kontaktu, to może być intencja w formie modlitwy, pieśni. Albo po prostu krąg w którym każda osoba daje to co może i chce w tym momencie. Niech to będzie sytuacja w której poszczególne osoby z grupy DAJĄ, OFIARUJĄ a błogosławiona PRZYJMUJE.
Dobrze jest również stworzyć lub kupić coś co błogosławiona weźmie ze sobą w dalszą drogę i co będzie jej przypominało o tym wydarzeniu: biżuteria, ubranie, obraz... cokolwiek co może z nią zostać.
„Jak zadbać, żeby to rzeczywiście miało wymiar duchowy i głęboki a nie sztucznie poważny?”
To jaki będzie panował klimat w dużej mierze zależy od grupy. No i od potrzeb błogosławionej – dlatego wcześniej należy porozmawiać i wyczuć co jest spójne z tą osobą. Na klimat wpływa również miejsce i wystrój przestrzeni w której się zlatujemy, nie jest to jednak pierwszorzędne.
CO TO WNIESIE W TWOJE ŻYCIE?
Mój przedporodowy blessing był ważnym momentem. Trwał trzy dni i dwie noce, był organizowany w przestrzeni w której planowałam rodzić. Zaprosiłam na to wydarzenie kobiety z różnych etapów mojego życia, które nadal są dla mnie ważne, którym ufam i z którymi chcę dzielić ważne momenty. Bliskie mi kobiety znały moje lęki i obawy mające swoje podłoże w historii pierwszego porodu i stworzyły przestrzeń w której mogłam głęboko zanurkować. Oprócz tego, że był to sielski czas na wsi, wspólne jedzenie, ogniska, kąpiele w rzece, zabawa z dzieciakami, mnóstwo śmiechów i wzruszeń były też momenty w których wspólnie zanurzałyśmy się w pole narodzin. Czułam ich opiekę i naszą wspólną pracę. Czułam, że tkamy podłoże dla nadchodzącego porodu i przygotowujemy moje przestraszone ciało do ponownego otwarcia na NOWE.
Wyjechałam z blessingu obdarowana wyjątkowymi prezentami, naładowana po brzegi i spokojna na to co miało nadejść. W dniu porodu wszystkie kobiety z kręgu wiedziały, że akcja porodowa trwa i paliły w tym czasie świeczki, które każda z nas otrzymała podczas błogosławieństwa. Mimo tego, że piszę ten tekst 2 miesiące później to nadal czuję działanie tego wydarzenia. Ono zapisało mi się głęboko w ciele i w trudnych momentach przywołuję sobie różne momenty tego letniego weekendu.
Życzę Ci doświadczenia błogosławieństwa w takim wymiarze w jakim potrzebujesz, w gronie bliskich, z okazji która jest dla Ciebie ważna <3